Mistrz Polski pokonany w Gorzowie! (ZDJĘCIA)

poniedziałek, 04 grudzień 2023 06:38

W jednym z najciekawszych spotkań tej serii Orlen Basket Ligi Kobiet koszykarki PolskiejStrefyInwestycji Enea AJP Gorzów Wielkopolski zmierzyły się z aktualnym mistrzem Polski - Polski Cukier AZS UMCS Lublin.  Emocji nie brakowało, walka przez 40 minut prawie jak w play-off, Mistrz Polski postawił poprzeczkę niezmiernie wysoko. Niemniej, hala przy Chopina pozostaje niezdobyta! Mecz zakończył się zwycięstwem gorzowskich koszykarek 73:69!

 

Rzut sędziowski otwierający mecz zwyciężyły lublinianki. Nie udało im się zdobyć punktów, gdyż świetnym blokiem popisała się Ola Pszczolarska, ale pozostały przy akcji, bo błyskawicznie przechwyciły piłkę. W akcji rzutowej Weronika Telenga sfaulowała Shook, co poskutkowało dwoma punktami dla gości. Po stracie Telengi rywalki zdobyły kolejne trzy punkty. Po naszej stronie wynik otworzyła Nora Wentzel celnym rzutem z dystansu. Weronika Telenga została sfaulowana przy celnym rzucie za dwa, za co otrzymała dodatkowy osobisty, który wykorzystała. Przy kolejnej próbie za dwa ponownie została sfaulowana, tym razem jednak rzut nie był celny,  więc przyznano jej dwa osobiste. Trafiła jeden. Goście stopniowo nam uciekali; gdy przewaga lublinianek wzrosła do dziesięciu punktów, trener Maciejewski sięgnął po przerwę na żądanie. Dwa punkty zdobyła Anna Jakubiuk, lecz następnie koszykarkom z Lublina znów przyznano rzuty osobiste, po których odskoczyły nam już na 14 „oczek” i prowadzenie 23:9 po run 8:0 było najwyższym mistrzyń Polski w tym meczu!. Pszczolarska trafiła za trzy. Przy próbie za dwa, sfaulowano Weronikę Telengę, która trafiła jeden z nich. Za chwilę na linii wolnych stanęła kapitan zespołu, Anna Jakubiuk. Trafiła jeden rzut, zmniejszyła naszą stratę do dziewięciu punktów, co nie było nie do odrobienia. Pierwsza kwarta zakończyła się wynikiem 16:25.

 

W drugiej kwarcie zabraliśmy się do odrabiania strat. Wynik otworzyła Ola Pszczolarska, trafiając za dwa. Następnie udany lay-up zaliczyła Stephanie Jones, którą sfaulowano przy akcji rzutowej. Dorzuciła więc punkt z linii rzutów wolnych i mieliśmy akcję 2+1. Celnie z dystansu rzuciła Chloe Bibby, co ożywiło kibiców w hali przy Chopina i poderwało się głośne AZS! Kolejne trzy punkty z dystansu zdobyła Elena Tsineke. Po przerwie na żądanie trenera Maciejewskiego, za dwa trafiła Jakubiuk. W odpowiedzi jednak Ullmann rzuciła za trzy. Gdy duet Wentzel — Telenga zdobył cztery punkty z rzędu, trener gości poprosił o drugą przerwę. Nasza strata względem lublinianek stopniała do czterech punktów. Po faulu Fiszer na Elenie Tsineke przyznano dwa rzuty wolne. Trafiła jeden z nich. Nora Wentzel trafiła trójkę, doprowadzając do remisu na ostatnie pół minuty pierwszej połowy meczu. Połowę zamknęła Elena Tsineke, która trafiła za trzy i wyprowadziła nas na trzypunktowe prowadzenie w meczu! Druga kwarta zakończyła się wynikiem 24:12, co w meczu dawało rezultat 40:37 i emocje w drugiej połowie były gwarantowane!

 

Pierwsze punkty w trzeciej kwarcie zdobyła Weronika Telenga, trafiając jeden osobisty. Piłkę zebrała Chloe Bibby i trafiła za dwa. W następnej akcji dwa punkty zdobyła Elena Tsineke, którą przy rzucie sfaulowano, za co przyznano jej jeden rzut wolny, który trafiła. Po nieudanym rzucie Bibby zebrała Telenga, co poskutkowało kolejną już celną trójką Oli Pszczolarskiej. Nasza przewaga wzrosła do siedmiu punktów, a trener Szewczyk poprosił o przerwę. Po wznowieniu gry, lublinianki zdobyły trzy punkty. Kolejnym udanym wejściem pod kosz popisała się Elena Tsineke, którą sfaulowano przy rzucie, za co otrzymała dodatkowy osobisty, który trafiła. Tą akcją przekroczyliśmy barierę pięćdziesięciu punktów. Zięmborska sfaulowała Telengę i choć nie był to faul w akcji, było to piąte przewinienie zespołu, za co Polce przyznano dwa osobiste. Telenga trafiła oba. Trzy punkty po stronie gości zdobyła Dominika Fiszer, na co kolejne dwa dorzuciła Weronika Telenga. Kwarta zakończyła się wynikiem 18:13. Przed ostatnią częścią spotkania, wynik meczu wynosił 58:50. W tej kwarcie gorzowianki zaliczyły serię 14:0 i wyszły na najwyższe prowadzenie w meczu 56:47 (+9)

 

Ostatnia kwarta rozpoczęła się na korzyść gości. Najpierw Shook zdobyła dwa punkty, a potem wykonywała rzuty osobiste. Trafiła jeden z nich. W odpowiedzi za dwa trafiła w Stephanie Jones, której przyznano dodatkowy wolny z powodu faulu. Nie trafiła go, jednak udało nam się zebrać piłkę i Nora Wentzel rzuciła za dwa. Następnie dwa osobiste przyznano Zięmborskiej, która także trafiła tylko jeden. Fiszer przechwyciła piłkę i ruszyła na kosz. Co prawda nie trafiła, lecz została sfaulowana przez Jakubiuk, co poskutkowało dwoma celnymi osobistymi. Kiedy goście z Lublina zbliżyli się do nas na cztery punkty, trener Maciejewski sięgnął po time-out. Zostało niespełna siedem minut do końca meczu i choć byliśmy w bardziej komfortowej sytuacji, przewaga nie była na tyle duża, by czuć się bezpiecznie. Po powrocie do gry Jones sfaulowała Gustavsson. Był to piąty faul zespołu, co skutkowało osobistymi. Wpadł tylko jeden. Kolejną trójkę rzuciła niesamowita tego dnia Aleksandra Pszczolarska. Dwa punkty zdobyła Stephanie Jones i tym razem to trener gości sięgał po przerwę. Po faulu Tsineke przed szansą na kolejne dwa punkty stanęli goście. Shook trafiła oba rzuty osobiste. Po stronie naszego zespołu to Weronika Telenga stanęła na linii rzutów wolnych. Także trafiła oba. Na dwie minuty do końca spotkania, nasza zaliczka wynosiła osiem oczek. Mimo nacisku ze strony gości nie wypuściliśmy z rąk zwycięstwa. Kwarta zakończyła się rezultatem 15:19, co w całym spotkaniu dało wynik 73:69!

 

– Bardzo ważny mecz dla nas, zwłaszcza po ostatniej, niespodziewanej porażce, gdzie zabrakło nam woli walki i pozytywnej energii. Dziś źle weszliśmy w mecz, ale wyciągnęliśmy z minus czternastu, co tym bardziej cieszy. Spotkanie było naprawdę trudne, bardzo emocjonalne i fizyczne – powiedział po meczu trener Enei AJP Gorzów, Dariusz Maciejewski.

 

– Jestem bardzo szczęśliwa. Wygrałyśmy ten bardzo trudny mecz. Obrona była o niebo lepsza niż w poprzednim meczu. Co prawda pierwsza kwarta nie była najlepsza, ale obudziłyśmy się i naprawiłyśmy nasze błędy. Jestem bardzo dumna z zespołu – dodała Nora Wentzel, zdobywczyni 12 punktów.

W pierwszej kwarcie graliśmy na dobrej intensywności, byliśmy świeży i to wyglądało bardzo dobrze. Później już uwidoczniła się mimo wszystko szersza rotacja zespołu z Gorzowa. Cieszę się, że pokazaliśmy dobrą koszykówkę i że możemy się bić z najlepszymi zespołami w Polsce. Wiadomo, że jakieś zmiany u nas w składzie będą od przyszłego tygodnia. Wróci Emily Kalenik i ten zespół będzie zdecydowanie mocniejszy, będziemy mieli szerszą rotację i mam nadzieję, że wrócimy na dobre tory – powiedział na konferencji prasowej Krzysztof Szewczyk, trener Polskiego Cukru AZS UMCS Lublin.

Początek meczu był zdecydowanie na naszą korzyść. Fajnie w to spotkanie weszliśmy, realizowaliśmy wszystkie nasze założenia zarówno w defensywie, jak i w ofensywie. Gdzieś tam jednak potem stanęliśmy, może zabrakło nam tej świeżości. Nasza rotacja była dziś dosyć krótka, więc to światełko w tunelu się pojawia. W przyszłym tygodniu mam nadzieję, że nowe zawodniczki przyjdą i zobaczymy, w którą stronę to pójdzie – podsumowała Magdalena Ziętara, kapitan lubelskiego zespołu.

 

 

PolskaStrefaInwestycji Enea AJP Gorzów - Polski Cukier AZS UMCS Lublin 73:69 (16:25. 24:12, 18:13, 15:19)

 

Gorzów - Telenga 14 (15zb), Pszczolarska 13 (5zb), Tsineke 13 (6as), Wentzel 12, Jones 11 (8zb), Bibby 5 (8zb, 5as), Jakubiuk 5, Kuczyńska 0

 

Lublin  - Gustavsson 20 (6zb), Shook 16 (8zb), Heal 14 (6as), Ullmann 8, Fiszer 5, Ziętara 3, Zięmborska 2, Jeziorna 1

Pewne zwycięstwo w Toruniu!

poniedziałek, 30 październik 2023 19:55

PolskaStrefaInwestycji Enea AJP Gorzów wysoko pokonała w Toruniu miejscową Energa Krajowa Grupa Spożywcza 49:82, a główną rolę odegrały Chloe Bibby i Elena Tsineke! Dla gorzowianek to czwarte zwycięstwo w tym sezonie Orlen Basket Ligi Kobiet! 

Bez niespodzianki w Toruniu, gdzie PolskaStrefaInwestycji Enea AJP Gorzów pokonała gospodynie. Po 20 minutach gry na tablicy wyników było 33:43, jednak kolejna kwarta (26:11) dała odpowiedź na pytanie – kto w tym spotkaniu zgranie dwa punkty. Katarzynki duży problem miały z zatrzymaniem Chloe Bibby, która zakończyła spotkanie z double-double w postaci 28 punktów oraz 15 zbiórek. Elena Tsineke dodała 24 „oczek”, a cała drużyna z Gorzowa Wlkp. 16 punktów zdobyła po stratach rywalek. Ogromną przewagę zespół prowadzony przez trenera Dariusza Maciejewskiego miał pod tablicami – 60:29!


"Bardzo obawialiśmy się tego meczu i myśleliśmy, że będzie on wyglądał zupełnie inaczej. Mimo tego, że mieliśmy bardzo długą podróż z meczu w Luksemburgu, to nie było widać u nas tego zmęczenia. W sztabie szkoleniowym mocno popracowaliśmy i byliśmy do tego meczu dobrze przygotowani taktycznie, a dziewczyny pomysły na ten mecz dobrze zrealizowały" - powiedział po meczu trener Dariusz Maciejewski
 
"Nie wiem, czy my zagraliśmy tak dobrze, czy Toruń miał słabszy dzień. Od początku mieliśmy ten mecz pod pełną kontrolą. Było to niespodziewanie wysokie zwycięstwo, jednak jesteśmy już przy środowym meczu w EuroCup Women, gdzie będziemy walczyć o drugie miejsce i już pewny awans do play-off. Martwi kontuzja Stephanie Jones, ale zobaczymy na ile będzie ona poważna"dodał trener PolskaStrefaInwestycji Enea AJP Gorzów
 
 
Energa Krajowa Grupa Spożywcza Toruń - PolskaStrefaInwestycji Enea AJP Gorzów 49:82 (14:26, 19:17, 11:26, 5:13)
 
Bibby 28 (15zb), Tsineke 24 (6as, 5zb), Jones 9 (7zb), Jakubiuk 8 (7zb), Pszczolarska 6 (9zb), Wentzel 4, Kuczyńska 3, Śmiałek 0, Steblecka 0, Lebiecka 0
 
Najwięcej dla Torunia - Keishana Washington 18, Angelika Stankiewicz 12 i La Mama Kapinga Maweja 5

W trzecim meczu Orlen Basket Ligi Kobiet, koszykarki PolskiejStrefyInwestycji ENEA AJP Gorzów pokonały ENEA AZS Politechnikę Poznań 90:72! Najskuteczniejsza w szeregach gorzowianek była Chloe Bibby, która zdobyła 27 punktów i miała 11 zbiórek. Łapcie fotki z tego meczu! 

– Było dobrze, lecz miałyśmy za wiele strat. Z pewnością jest to coś, co będziemy poprawiać. Będziemy lepsze i w ofensywie, i w defensywie – zapewniła Chloe Bibby. Australijka w meczu przeciwko Poznaniowi spędziła na boisku niemal 36 minut, podczas których zdobyła 27 punktów i 11 zbiórek, co dało EVAL 40!

 

– Bibby powiedziała, że było wszystko bardzo dobrze. Ja się z tym zgadzam. Jeden problem, jaki mamy przez cały sezon to to, że “skaczą nam po głowach” i nie możemy dobrze zebrać tej piłki w obronie, ani zdobyć punktów drugiej szansy. To są błędy, które nas irytują. Druga sprawa, za dużo robimy strat. Generalnie jestem bardzo zadowolony, szczególnie dlatego, że grałyśmy trudne spotkanie trzy dni temu. Nie mieliśmy zbyt wiele czasu na przygotowania, ale to cośmy zrobili teoretycznie dziewczyny zrealizowały, w ataku były niemal bezbłędne – dodał trener Dariusz Maciejewski.

 

Było dobrze, lecz miałyśmy za wiele strat (KONFERENCJA PRASOWA)

Poznań pewnie pokonany i mamy trzecie zwycięstwo! (RELACJA Z MECZU)






W trzecim meczu Orlen Basket Ligi Kobiet, koszykarki PolskiejStrefyInwestycji ENEA AJP Gorzów pokonały ENEA AZS Politechnikę Poznań w stosunku 90:72. Przeczytajcie, co do powiedzenia o spotkaniu mieli trenerzy obu zespołów, Dariusz Maciejewski i Wojciech Szawarski, oraz Chloe Bibby i Agnieszka Skobel.

 

– Było dobrze, lecz miałyśmy za wiele strat. Z pewnością jest to coś, co będziemy poprawiać. Będziemy lepsze i w ofensywie, i w defensywie – powiedziała po spotkaniu Chloe Bibby. Australijka była najlepszą zawodniczką całego spotkania. Na boisku spędziła 36 minut, podczas których zdobyła 27 punktów. Zanotowała także 11 zbiórek.


– Bibby powiedziała, że było wszystko bardzo dobrze. Ja się z tym zgadzam. Jeden problem, jaki mamy przez cały sezon to to, że “skaczą nam po głowach” i nie możemy dobrze zebrać tej piłki w obronie, ani zdobyć punktów drugiej szansy. To są błędy, które nas irytują. Druga sprawa, za dużo robimy strat. Stąd kilka czy nawet kilkanaście punktów żeśmy stracili. Generalnie jestem bardzo zadowolony, szczególnie dlatego, że grałyśmy trudne spotkanie trzy dni temu. Nie mieliśmy zbyt wiele czasu na przygotowania, ale to co zrobiliśmy teoretycznie dziewczyny zrealizowały. W ataku były niemal bezbłędne, w obronie również grały dobrze. Jestem zadowolony z tego meczu. Wiadomo, że Poznań miał bardzo trudny układ spotkań. Startował z trzech spottkań na wyjeździe z bardzo mocnymi przeciwnikami, którzy powinni liczyć się w walce o czwórkę. Ja Poznania w życiu bym nie skreślał. W zeszłym roku początek mieli słabszy, ale końcówkę rewelacyjną, druga runda była w ich wykonaniu doskonała i ten potencjał ludzki jaki mają zaraz zacznie punktować, będzie sytuacja, że do samego końca Poznań będzie się liczyć. My cieszymy się z tego meczu. W poniedziałek odnowa, we wtorek rano wyjeżdżamy do Luksemburga. Koncentrujemy się już na następnym spotkaniu – dodał trener Dariusz Maciejewski.

 

Wspomniane “skakanie po głowie” nawiązywać miało do problemów ze zbiórkami w naszym zespole.

 

– Mamy zespół jaki mamy, i mamy z tym duży problem. Zespół nie jest zbyt szeroki i zawsze kiedy możemy coś poćwiczyć na treningach, to z ryzykiem kontuzji, musimy na to uważać, a bardziej się mentalnie koncentrować na tym, aby te elementy wyeliminować. Oczywiście, nie da się wszystkich piłek zebrać, szczególnie przy różnicy wzrostu, ale kilka sytuacji można zagrać lepiej. Szczególnie jeśli masz przewagę, nie musisz skakać tyłem, tylko możesz zablokować przodem. Takie sytuacje musimy egzekwować w meczu i będzie nam łatwiej grać – powiedział trener Dariusz Maciejewski.

 

 

– Ewelina Śmiałek wchodząc na boisko ma konkretne zadania, takie właśnie typowo defensywne. Cieszę się, że zdobyła punkty, jest to wartość dodana. Ewelina wchodzi, kiedy Stephanie siedzi na ławce, szczególnie kiedy nie mamy jeszcze limitu fauli wykorzystanego, i zadania jej są takie, żeby grać agresywnie, na ryzyku faulu dodał trener PolskaStrefaInwestycji Enea AJP Gorzów

 

Mówiąc o Ewelinie Śmiałek, nasuwa się także temat wprowadzonego w tym sezonie przepisu mówiącego, iż na boisku muszą znajdować się minimum dwie Polki, w tym jedna poniżej 23 roku życia. Ewelina jest z rocznika 2002, więc ma dopiero 21 lat. Trener Maciejewski w meczu przeciwko poznaniankom prawie się zapomniał i chciał dokonać zmiany, po której na boisku nie byłoby tej młodej Polki

 

– Nie chcę tego powtarzać. My mamy problem, bo jeżeli byśmy grali tylko w lidze, to myślę, że po trzecim, czwartym meczu byśmy się do tego przystosowali. My gramy z innymi regułami w EuroCup Women, za kilka dni gramy inne reguły w Polsce, mamy problem z tym wszystkim. Zdecydowanie łatwiej prowadzi się nam zespół w momencie, kiedy gramy w europejskich pucharach. Wtedy, jeśli osoba jest zmęczona lub popełnia błędy, to jest zmieniona. W polskiej lidze musisz nieraz dwie albo trzy zawodniczki zrotować, w zależności od pozycji i układu na boisku. To są sytuacje dla nas trudne, ale decyzja zapadła i nie ma co na ten temat dywagować, tylko trzeba cały czas być skoncentrowanym. Dobrze, że nie popełniliśmy tego błędu, bo to grozi przewinieniem technicznym dla zespołu. Lepiej takich sytuacji unikać. Tak to po prostu będzie wyglądało w tym roku – zakończył swoją wypowiedź trener Dariusz Maciejewski.

 

Po stronie Poznania, najlepiej spisała się ich kapitan, dobrze nam w Gorzowie znana Agnieszka Skobel.

 

– Ciężki dla nas mecz, trzeci z rzędu przegrany. Chociaż, jak wszyscy mówią, trudne było nasze rozstawienie, od początku trzech mocnych przeciwników, myślę, że oczekiwaliśmy więcej po naszej grze, szczególnie obronnej. Kolejny mecz tracimy dziewięćdziesiąt punktów. Nie może to tak wyglądać. W ataku za każdym razem dajemy radę, to 78 punktów powinno nam dać zwycięstwo na wyjeździe. Obrona nie funkcjonuje. Na pewno dużo pracy przed nami. Mam nadzieję, że wrócimy, tak jak w zeszłym sezonie udało nam się w połowie wrócić do gry o jakąś stawkę. Popracujemy i jeszcze będziemy się liczyć w tym sezonie – zapowiedziała Skobel, która w meczu zdobyła 18 punktów.

 

– Gratulacje dla trenera i dziewczyn z Gorzowa. Na samym początku pokazały swój ogromny potencjał ofensywny. Wyszliśmy na pierwsze minuty i wyglądaliśmy, jakbyśmy się kogoś bali tutaj, nie może tak być. Kolejny mecz tracimy bardzo dużo punktów, pozwalamy przeciwnikom na to, co lubią najbardziej. Byliśmy przygotowani, tak naprawdę Gorzów nas nie zaskoczył niczym. Mieliśmy założenia przed meczem, co zrobić, aby ograniczyć ich najmocniejsze strony. To nie tak, że Gorzów robił coś innego; robił dokładnie to samo, a nam wszystko, o czym mówiłyśmy przez kilka ostatnich dni, gdzieś wyparowało w pierwszych minutach. Musimy zacząć od początku, od podstaw w obronie, bo mimo słabej gry w ataku mogliśmy rzucić prawie 80 punktów, więc atak nie jest ogromnym problemem. Problemem jest obrona. Oczywiście, nie pomaga nam ten kalendarz. Trzy wyjazdy: Arka, Sosnowiec, Gorzów, teraz u siebie z Lublinem pierwszy mecz, potem mamy Ślęzę i wyjazd do Polkowic. Kalendarz mamy taki, że nic tylko sobie w głowę strzelić. Jak to mówią, co nas nie zabije to nas wzmocni. Liczyliśmy, że z tych trzech meczów przynajmniej jeden wygramy i sytuacja odwróci się na naszą korzyść. Zanosi się na to, że będzie ciężko, ale się nie poddajemy. Sezon dopiero się zaczyna. Wierzę w swoje dziewczyny. Potrzebujemy jednego dobrego meczu aby uwierzyć w siebie i w to, co robimy. Wtedy na pewno będzie lepiej – zapewnił trener poznanianek, Wojciech Szawarski.

 

Poznań pewnie pokonany i mamy trzecie zwycięstwo! (RELACJA Z MECZU)

 

Poznań pewnie pokonany i mamy trzecie zwycięstwo!

niedziela, 22 październik 2023 21:00

Kolejne pasjonujące spotkanie sezonu 2023/2024 za nami. Koszykarki PolskiejStrefyInwestycji Enea AJP Gorzów na własnej hali zmierzyły się z Enea AZS Politechniki Poznań. Po zaciętej walce gorzowianki odniosły trzecie zwycięstwo w Orlen Basket Lidze Kobiet, pokonując rywalki 90:78.

 

Rzut sędziowski wygrały poznanianki, ale to nasz zespół zdobył pierwsze punkty w spotkaniu — Elena Tsineke zdobyła dwa punkty z linii rzutów osobistych. Od samego początku postawiliśmy się rywalom. Za trzy punkty trafiały Ola Pszczolarska i Chloe Bibby, a niespełna po niespełna trzech minutach trwania pierwszej kwarty przed szansą na akcję 2+1 stanęła Elena Tsineke. Greczynka nie trafiła jednak wolnego. Gdy po przechwycie Chloe Bibby celny lay-up wykonała Anna Jakubiuk, przewaga naszego zespołu wzrosła do 10 punktów i trener gości poprosił o przerwę. Koszykówka grana przez poznanianki była szybka i agresywna, podejmowały wiele prób ataku na kosz, miały jednak słabą skuteczność. My graliśmy spokojniej, a naszej akcje były lepiej dopracowane. Naszą najsilniejszą bronią ponownie były trójki, głównie autorstwa Chloe Bibby. Trzy minuty przed końcem kwarty w miejsce Eleny Tsineke na boisko weszła Nora Wentzel. Wystarczyły jej dwie akcje, aby oddać celny rzut z dystansu. Pod koniec kwarty Aleksandrę Pszczolarską zmieniła Wiktoria Kuczyńska, która niemal od razu popisała się świetną obroną i przechwyciła piłkę. Końcówka kwarty była minimalnie mocniejsza w wykonaniu poznanianek. Po syrenie końcowej sędziowie dopatrzyli się faulu po stronie gości, co dało dwa rzuty wolne dla Stephanie Jones. Amerykanka żadnego nie trafiła. Pierwsza część spotkania zakończyła się wynikiem 30:18.

 

W drugim kwarcie meczu swoją szansę dostała Ewelina Śmiałek. To ona zdobyła pierwsze punkty dla naszego zespołu w drugiej kwarcie, trafiając dwa rzuty wolne. Ta kwarta była nieco bardziej wyrównana niż poprzednia. Poznaniankom sprzyjało też trochę więcej szczęścia, nie miały one aż tylu niecelnych prób. Gdy prowadzenie naszego zespołu zmalało do 9 punktów, na boisko powróciły Stephanie Jones i Anna Jakubiuk. Przez całą kwartę udawało nam się utrzymywać prowadzenie w okolicy dziesięciu punktów, co dawało w miarę bezpieczną zaliczkę. Po rzucie za dwa Stephanie Jones, uciekłyśmy poznaniankom na 14 punktów. Wtedy po drugą przerwę na żądanie sięgnął trener Szawarski. Pod koniec kwarty, Stephanie Jones akcją 2+1 przekroczyła granicę 50 punktów na koncie naszego zespołu. W pierwszej połowie meczu sporym mankamentem w naszej grze były zbiórki. Pozwalałyśmy poznaniankom atakować po trzy, cztery razy w jednej akcji, co minimalnie obniżało jakość naszej gry. Za zasługą świetnej gry w ataku udało nam się wygrać drugą kwartę 21:18, co dało wynik 51:36 w meczu.

 

 

Po wznowieniu gry poznanianki zabrały się do odrabiania strat, otwierając wynik akcją 2+1 w wykonaniu Żukowskiej. Tym samym odpłaciła się Elena Tsineke. Trójkę do swojego dorobku dopisała także Anna Jakubiuk. W ostatniej sekundzie akcji ofensywnej, dwa punkty zdobyła Vaughn, która w dodatku została faulowana. Rzut osobisty trafiła. W grę naszych koszykarek zaczynało wkradać się zmęczenie, w czym swojej szansy na rewanż szukały rywalki z Poznania. Chloe Bibby, która w ciągu trwania meczu ani na chwilę nie opuściła boiska, ciągnęła grę naszych koszykarek. W trzeciej kwarcie do gry powróciła Wiktoria Kuczyńska, która wzięła na siebie ciężar rozgrywania akcji ofensywnych. Gdy piątą trójkę w meczu trafiła Chloe Bibby, szkoleniowiec gości wykorzystał kolejną przerwę na żądanie. Australijka oprócz świetnej gry w ataku, wykorzystywała swój wzrost w obronie. Śmiało można uznać ją za jeden z filarów niedzielnego zwycięstwa. Pod koniec kwarty nieciekawie zaczęło robić się w obozie gości, ponieważ czwarty faul popełniła kapitan zespołu, najskuteczniejsza zawodniczka w szeregach poznanianek, Agnieszka Skobel. Faulowała ona Annę Jakubiuk, która na dwa rzuty osobiste, trafiła jeden. Trzeci fragment spotkania zakończył się wynikiem 23:21, co w całym meczu dawało rezultat 74:57.

 

Ostatnie dziesięć minut zapowiadało się dość spokojnie, za sprawą siedemnastopunktowej przewagi naszego zespołu. Nie oznacza to jednak, że spoczęliśmy na laurach, bowiem poznanianki nie składały broni. Otworzyły wynik kwarty rzutem za trzy Pokk. Warto pochwalić Wiktorię Kuczyńską za ambitną walkę w obronie. Po trzecim faulu Stephanie Jones, na linii rzutów wolnych stanęła Skobel, która trafiła oba rzuty. Przy próbie ataku na kosz przez Annę Jakubiuk, została ona sfaulowana przewinieniem niesportowym. Jakby tego było poznaniankom mało, popełniła je Agnieszka Skobel, co było jej piątym faulem. Po dwóch celnych osobistych Jakubiuk, nasza przewaga wzrosła do dwudziestu punktów. Wtedy na zasłużony odpoczynek udała się Chloe Bibby, która zagrała 36 minut w meczu. Kiedy jednak przewaga ta spadła do 13 "oczek", trener Maciejewski sięgnął po przerwę na żądanie. Po naradzie udało nam się wrócić na dobre tory - trzy punkty zdobyła Elena Tsineke. Na ostatnie półtorej minuty na boisko weszła Weronika Steblecka. Choć nie udało nam się utrzymać przewagi sprzed trzeciej kwarty, dość spokojnie zwyciężyliśmy niedzielne spotkanie. Czwarta kwarta zakończyła się wynikiem 16:21, a całe spotkanie - 90:78.

 

– Było dobrze, lecz miałyśmy za wiele strat. Z pewnością jest to coś, co będziemy poprawiać. Będziemy lepsze i w ofensywie, i w defensywie – zapewniła Chloe Bibby. Australijka w meczu przeciwko Poznaniowi spędziła na boisku niemal 36 minut, podczas których zdobyła 27 punktów i 11 zbiórek, co dało EVAL 40!

 

– Bibby powiedziała, że było wszystko bardzo dobrze. Ja się z tym zgadzam. Jeden problem, jaki mamy przez cały sezon to to, że “skaczą nam po głowach” i nie możemy dobrze zebrać tej piłki w obronie, ani zdobyć punktów drugiej szansy. To są błędy, które nas irytują. Druga sprawa, za dużo robimy strat. Generalnie jestem bardzo zadowolony, szczególnie dlatego, że grałyśmy trudne spotkanie trzy dni temu. Nie mieliśmy zbyt wiele czasu na przygotowania, ale to cośmy zrobili teoretycznie dziewczyny zrealizowały, w ataku były niemal bezbłędne – dodał trener Dariusz Maciejewski.

 

PolskaStrefaInwestycji Enea AJP Gorzów - Enea AZS Politechnika Poznań 90:78 (30:18, 21:18, 23:21, 16:21)

 

Gorzów: Bibby 27 (11zb), Tsineke 22 (8as), Jones 18 (10zb), Jakubiuk 11, Wentzel 7, Pszczolarska 3, Śmiałek 2, Kuczyńska 0 (4as), Steblecka 0

 

Poznań: Skobel 18, Vaughn 17, Pokk 11, Popovic 10, Żukowska 6, Piasecka 5, Wells 5, Rogozińska 3, Piechowiak 2, Puc 1, Jarecka 0

 

 

Cóż to był za mecz! W drugiej kolejce EuroCup Women koszykarki InvestInTheWest Enea Gorzów pierwszy raz na własnej hali zmierzyły się z reprezentantkami hiszpańskiego zespołu Spar Girona. Po niezwykle zaciętym boju na miarę Pucharu Europy, nasze zawodniczki minimalnie uległy rywalkom z Girony 75:77.

 

Mecz rozpoczęły hiszpanki wygranym rzutem sędziowskim, lecz to koszykarki naszego zespołu otworzyły wynik spotkania, za pomocą celnego rzutu spod kosza Eleny Tsineke. Zawodniczki Girony pierwsze punkty zdobyły dopiero w czwartej minucie meczu. Po faulu Wentzel, Mitchell wykonała dwa rzuty wolne i oba trafiła. W odpowiedzi Chloe Bibby trafiła z dystansu, co wyprowadziło nasze koszykarki na jednopunktowe prowadzenie w meczu. Z kolei faulowanej przez Giedre Labuckiene Stephanie Jones przyznano dwa rzuty osobiste, a trenerka gości poprosiła o pierwszą w meczu przerwę na żądanie. Po wznowieniu gry, Amerykanka trafiła jeden z wolnych, doprowadzając do remisu w spotkaniu. Po faulu Pszczolarskiej, poprzedzonym stratą Tsineke, hiszpanki oddały celny rzut za dwa i ich przewaga wzrosła do 4 punktów. Pierwsza kwarta zakończyła się wynikiem 12:16.

 

Drugą kwartę otworzyły reprezentantki klubu z Girony, zdobywając dwa punkty. W odwecie dwa punkty zgarnęła Pszczolarska, przy czym była faulowana. Dodatkowego rzutu osobistego nie trafiła. Kolejną trójką popisała się nasza Australijka, Chloe Bibby i strata naszego zespołu znów zmalała do jednego punktu. Po popełnionym przez Lopez błędzie kroków piłka trafiła w nasze posiadanie, co wykorzystaliśmy podejmując próbę ataku na kosz, przy którym sfaulowano Stephanie Jones. Amerykanka trafiła oba rzuty, a my powróciliśmy na jednopunktowe prowadzenie w spotkaniu. Po serii 11 punktów zdobytych przez nasze koszykarki trenerka Rovira sięgnęła po drugi timeout. Hiszpanki grały na dość niskiej skuteczności — trochę za sprawą świetnej obrony naszego zespołu, a trochę za sprawą pecha. Po drugim faulu Pszczolarskiej, piłka trafiła w posiadanie gości, co przekuły w zdobycz dwupunktową. W następnej akcji defensywnej faul popełniła Bibby, co poskutkowało dwoma rzutami osobistymi dla Tolo. Hiszpanka trafiła jeden z nich, a po zbiórce Peny, przy piłce pozostały zawodniczki Girony. Gdy odzyskaliśmy piłkę, trzy punkty zdobyła Ola Pszczolarska. Oba zespoły walczyły oko za oko, akcja za akcję. Po rzucie Wentzel nasz zespół wyszedł na najwyższe dotychczas, siedmiopunktowe prowadzenie. Drugi segment meczu zakończył się wynikiem 22:11, co dawało nam siedmiopunktowe prowadzenie w meczu - 34:27.

 

Drugą połowę zaczęłyśmy od dwóch punktów naszej kapitan, Anny Jakubiuk. Po faulu Canelli, przed szansą na dwa punkty z linii osobistych stanęła właśnie pani kapitan. Wykorzystała ją śpiewająco. Gdy przewaga zespołu spadła do pięciu punktów, o przerwę poprosił trener Maciejewski. W pewnym momencie hiszpanki dogoniły nas na trzy punkty. Wtedy jednak Chloe Bibby poratowała nas kolejną ze swoich świetnych trójek. Przy wejściu pod kosz Eleny Tsineke, sfaulowała ją Labuckiene, co poskutkowało dodatkowym rzutem osobistym. Nie trafiła, lecz Chloe Bibby zebrała piłkę i zdobyła dwa punkty. Wówczas objęliśmy dziesięciopunktowe prowadzenie. Niedługo potem Tsineke zaliczyła kolejną akcję 2+1, tym razem trafiając rzut osobisty, czym złamała granicę 50 punktów dla naszego zespołu. Rozbudzone już apetyty kibiców rozjuszyła jeszcze bardziej Bibby, ponownie oddając rzut z dystansu. Australijka jest naprawdę świetnym graczem i dostarcza punkty na wagę zwycięstwa. Faulu na Labuckiene dopuściła się Bibby, co poskutkowało dwoma celnymi rzutami dla reprezentantek Girony. Po stracie Śmiałek i udanym rzucie Tolo, o drugą przerwę poprosił trener naszego zespołu. Po powrocie do gry na nieco ponad minutę, dwa punkty zdobyła Jones, zbierając po zablokowanej próbie Pszczolarskiej. Gironki również zdobyły dwa punkty spod kosza, a następnie, idealnie z syreną kończącą kwartę, trzy punkty zdobyła Canella. Trzecią kwartę zakończyliśmy wynikiem 21:26, a sytuacja w meczu znów robiła się skomplikowana. Nasza przewaga diametralnie stopniała i wynosiła już jedynie dwa punkty.

 

 

Warty odnotowania jest fakt, że w trzeciej kwarcie na boisku pojawiła się Ewelina Śmiałek. Dla młodych zawodniczek każda minuta na boisku jest niezwykle cenna, zwłaszcza jeśli mowa o meczach na szczeblu EuroCup Women.

 

Ostatnie dziesięć minut meczu rozpoczęło się dla nas dość korzystnie, a mianowicie kolejnymi dwoma rzutami wolnymi. Tym razem wykonywała je Elena Tsineke. Greczynka mimo presji na barkach zdołała trafić oba. Po chwili zebrała ona po nieudanym rzucie Bibby, dzięki czemu Jones mogła oddać rzut za dwa i powiększyć przewagę naszego zespołu. W tym momencie meczu każdy punkt był na wagę złota. Następna akcja ofensywna naszego zespołu i role się odwracają: Jones asystuje Tsineke, która trafia z dystansu. Hiszpanki także nie próżnowały, szły akcja w akcję za nami, nie chcąc pozwolić sobie na wyrwanie z rąk szans na zwycięstwo. Nim się obejrzeliśmy, znów doszły nas na dwa punkty. Duża w tym zasługa rzutów osobistych, bowiem nasze koszykarki bynajmniej nie wystrzegały się fauli, zresztą — z wzajemnością. Gra była ostra i zacięta. Na cztery i pół minuty do końca, na tablicy wyników widniał remis po 66. Po trzeci i ostatni timeout sięgnął trener Maciejewski. Zawodniczki były wykończone, najlepsi gracze spędzali na boisku już ponad pół godziny, lecz nikt nie zamierzał poddawać się bez walki. Przy próbie ataku na kosz, sfaulowano Chloe Bibby, która ani na moment nie zeszła z boiska. Przy głośnym dopingu niemal całej hali, udało jej się trafić jeden rzut, wyprowadzając nas na naprawdę minimalne prowadzenie. Presja dała się we znaki obu zespołom, popełniano błędy i nie trafiano do kosza. Nora Wentzel została sfaulowana w akcji rzutowej, udało jej się jednak zdobyć punkty i czekał ją jeden osobisty. Przedtem jednak o przerwę poprosiła trenerka . Młoda Węgierka trafiła rzut wolny i nasza przewaga wróciła do czterech punktów. W odpowiedzi jednak Mitchell rzuciła za dwa i znów zrobiło się gorąco. Do końca meczu zostały dwie minuty, a różnica w wyniku wynosiła dwa punkty na naszą korzyść. Na szczęście, idealnie w 24 sekundzie akcji, trafny rzut za dwa oddała Tsineke, a kilka sekund później spod kosza trafiła Chloe Bibby. Magarity trafiła za dwa, powiększając dorobek Hiszpanek. Ze względu na przekroczony limit fauli przez gości, na linii osobistych znów ustawiła się Wentzel. Trafiła jeden i na minutę do końca, mieliśmy pięć punktów przewagi, co było dość bezpiecznym wynikiem. Jednakże Mitchell trafiła za trzy, przy czym została sfaulowana przez Tsineke, więc przyznano jej dodatkowy rzut wolny. Emocje na hali naprawdę sięgały zenitu. Większość kibiców już stała, dopingując nasz zespół. Hiszpanka trafiła osobisty, nasza nadwyżka punktowa znów spadła do zaledwie jednego oczka. W ostatniej akcji Gironek, Canella została sfaulowana. Do kosza wpadły oba rzuty i hiszpanki wyszły na jednopunktowe prowadzenie. Przy ostatnim posiadaniu piłki dla naszego zespołu Jones zdaniem sędziów tego spotkania faulowała w ataku Mitchell. Szybkie faule. Z dwóch rzutów osbobistych Morgan Bertsch wpadł jeden. Gorzowianki nie zdołały skontrować. Ostatnia kwarta zakończyła się wynikiem 20:24, a cały mecz minimalnie przegraliśmy - 75:77.



"Postawiliśmy się faworytowi! Szkoda tego meczu, ale wielkie brawa do naszych dziewczyn, bo zagrały doskonałe spotkanie. Hiszpanki wygrały z nami doświadczeniem, szerszym składem i większą fizycznością. Szkoda, bo mogliśmy zamknąć ten mecz, ale naszym młodym graczom zadrżała ręka. Ten szalony rzut Mitchell napędził rywala. Trochę niepotrzebne nasze faule w końcówce, ale ten mecz pokazał, że w tym zespole jest potencjał i to nas cieszy" - powiedział trener Dariusz Maciejewski.

 

InvestInTheWest Enea Gorzów — Spar Girona 75:77 (12:16, 22:11, 21:26, 20:24)

 

InvestInTheWest Enea Gorzów: Bibby 25 (7b), Tsineke 22 (6zb, 5as), Jones 11 (12zb), Wentzel 8, Pszczolarska 5, Jakubiuk 4, Śmiałek 0

 

Spar Girona: Magarity 25 (17zb), Tolo 15, Mitchell 14, Canella 9, Labuckiene 7, Bertsch 5, Pena 2, Lopez 0

Designed with by jakubskowronski.com