fot. Piotr Kaczmarek fot. Piotr Kaczmarek

Z trenerem Dariuszem Maciejewskim rozmawialiśmy o zmianie przepisów w polskiej Orlen Basket Lidze Kobiet i ich wpływie na rynek transferowy, siłę polskich klubów w europejskich pucharach oraz rozwoju zawodniczek pod kątem gry w reprezentacji Polski.

 

Przypomnijmy, że od sezonu 2023/2024 w Orlen Basket Lidze Kobiet można zakontraktować cztery zawodniczki zagraniczne (w tym maksymalnie 3 spoza Europy) oraz w trakcie meczu obowiązek przebywania na parkiecie dwóch polskich koszykarek (w tym jeden U23). Zniknęła z przepisów polskiej ligi możliwość zakontraktowania piątej zawodniczki zagranicznej dla klubów grających w europejskich pucharach. Natomiast w rozgrywkach FIBA Europe kluby mogą zgłosić tylko dwie zawodniczki spoza Europy, więc drużyny reprezentujące Polskę na arenie europejskiej mają większe problemy z budowaniem składów na sezon 2023/2024.

 

Druga polska koszykarka na parkiecie to dobry pomysł?

 

Przez 30 lat pracy w polskiej żeńskiej koszykówce, przeżyłem już bardzo dużo różnych regulaminowych zmian. Oprócz tej o zawodniczce U23 uważam, że wiele z nich nie miało szczególnego wpływu na poprawę gry reprezentacji Polski. Myślę, że zamiast ciągle mieszać w przepisach, bardziej powinniśmy skoncentrować się nad poprawą szkolenia od najmłodszych lat. Tam mamy największe rezerwy. Po tym co widzę, przy rekrutacji polskich zawodniczek czuje, że będzie to nietrafiony pomysł. Dwa sezony temu wprowadziliśmy przepis o zawodniczce U23, który pomaga wejść w dorosły basket młodym zawodniczkom. Powinniśmy pozwolić, żeby ten projekt dalej się rozwijał i ocenić jego efekty, tak jak zakładaliśmy, po 4 latach. Wtedy po wyciągnięciu wniosków, powinniśmy, zastanowić się co robimy dalej. Wprowadzenie już teraz kolejnej zmiany, czyli przepisu o drugiej polskiej koszykarce na parkiecie wymusza na klubach konieczność zakontraktowania w większości graczy o słabszych umiejętnościach koszykarskich, ponieważ polskich zawodniczek na europejskim poziomie sportowym, jest bardzo mało, a na dodatek większość z nich wybrała w sezonie 2023/2024 zagraniczne kluby.

 

Dlaczego jest problem z zakontraktowaniem polskich koszykarek do gry w polskiej lidze? 

 

Myślę, że w intencji pomysłodawców tego przepisu jednym z ważniejszych argumentów, było to, żeby zachęcić polskie koszykarki grające za granicą do powrotu do naszej ligi. Niestety po wprowadzeniu tego przepisu, doszło do sytuacji, że nie dość, że żadna z nich nie wróciła, to jeszcze większa ich liczba opuściła Polskę. Doszło do paradoksu, że na rynku transferowym na pozycji 4/5 nie ma wartościowych koszykarsko polskich graczy. Oprócz Borkowskiej nikt z wysokich zawodniczek, z poziomu seniorskiej reprezentacji, nie wybrał naszej ligi. Sami złożyliśmy trzem z nich, dobre finansowo oferty i możliwość rozwoju poprzez grę w EuroCup Women. Niestety dla nas, dla nich priorytetem była gra za granicą. Z rozmów z ich managerami wynikało jasno, że zaproponowane pieniądze były dla nich najwyższymi ofertami, ale one wolą grać za mniejsze pieniądze za granicą. W Europie brakuje europejskich wysokich koszykarek, dlatego nasze zawodniczki z łatwością znajdują tam pracę. Niestety w większości, w słabszych sportowo klubach, ale w zdecydowanie bardziej atrakcyjnych klimatycznie i turystycznie krajach. Gdyby nie ten przepis nie byłoby z tym problemu. Każdy przy wyborze klubu kieruje się swoimi priorytetami. To jego wybór. Żeby było jasne, ja nie krytykuję ich wyborów, bo wszędzie można podnosić swoje umiejętności. Tylko zastanawiam się - kto w najbliższym sezonie wypełni po nich lukę? Ktoś musi grać przez cały mecz. Oczywiście liczebnie znajdą się takie osoby. Tylko jak to się będzie miało do poziomu ligi, która do tego momentu uważana była za jedną z silniejszych w Europie. Było to zawsze dodatkowym atutem przy kontraktowaniu dobrych zawodniczek zagranicznych.

 

Ograniczenie zagranicznych koszykarek to dobry pomysł? W lidze hiszpańskiej takiego przepisu nie ma, a reprezentacja czy seniorska, czy młodzieżowe co roku zdobywają medale na mistrzostwach Europy.

 

Tracimy możliwość zakontraktowania piątej koszykarki zagranicznej (w obecnych realiach w Polsce nikogo nie stać na zakontraktowanie gracza tylko pod kątem gry w europejskich pucharach) więc nie oszukujmy się, polskim zespołom grającym w europejskich rozgrywkach, będzie bardzo trudno o dobre wyniki sportowe. Czyli wniosek, że wprowadzając ten przepis, zniechęca się zespoły do rywalizacji w Europie. Kluby grające w rozgrywkach europejskich, nie dość, że nie dostają żadnych dodatkowych środków zewnętrznych i same muszą znaleźć finanse na te rozgrywki, to jeszcze podkłada im się kłody pod nogi, wprowadzając dziwne przepisy. Uważam, że w sporcie trzeba równać do najlepszych. Tylko wtedy zrobimy postęp. Myślę, że kluby w polskiej lidze, poprzez poprawę organizacji klubu (patrz zwiększenie budżetów), powinny walczyć, by grać w europejskich pucharach, między innymi, żeby mieć z tego dodatkowe profity np. dodatkowa zagraniczna zawodniczka, czy możliwość starania się o większych sponsorów, którym zależy na promocję w Europie.

 

Co trener sądzi o trzeciej zawodniczek spoza Europy w lidze? Dwa różne przepisy dla ambitnych zespołów grających w europejskich pucharach i tych grających tylko w OBLK?

 

To już całkowicie dziwny pomysł. Promujący słabsze organizacyjnie kluby. Tego nie rozumiem. Kluby z dołu tabeli dostały jasny przekaz, że nie trzeba ciężko pracować nad poprawą finansów, a i tak dzięki możliwości zakontraktowania np. trzech koszykarek z USA, możemy rywalizować z silnymi zespołami z naszej ligi. Oczywiście będąc na ich miejscu, zrobiłbym tak samo, zakontraktowałbym trzy koszykarki z USA, czy Australii. Liczba dobrych graczy europejskich jest bardzo ograniczona i są one naprawdę drogie. Biją się o nie wszystkie kluby w Europie. Dobrych koszykarek z USA, Australii i Afryki, jest dużo więcej i przez to są one tańsze, czasami nawet od polskich koszykarek. Z doświadczenia wiem, że można trafić na zawodniczki, które zrobią różnicę w polskiej lidze, za nie duże pieniądze i wtedy będą one groźne dla wszystkich. Dużo klubów z dołu tabeli ucieszyło się z tego przepisu. Myślę, że liga się wyrówna, ale będzie to na pewno kosztem spadku jakości. Pewnie o to chodziło tym, którzy wymyśli te wszystkie zmiany. Wyrównamy naszą ligę, a w Europie polskim zespołom będzie bardzo ciężko o dobre wyniki, chyba że chcemy teraz w nieskończoność naturalizować graczy zagranicznych i dawać im polskie paszporty?

 

Jaka więc powinna według trenera być wykładnia regulaminowa w polskiej lidze?

 

Moim zdaniem, nie powinniśmy nic zmieniać. Kontynuować przepis o zawodniczce U23, a jeżeli już, coś na siłę zmienić, to trzeba było wprowadzić jasny przepis – cztery zagraniczne koszykarki, maksymalnie dwie spoza Europy (tak jak w rozgrywkach FIBA Europe) i wtedy minuty gry dla polskich koszykarek pojawią się automatycznie. Nie byłoby tego, że ktoś ma miejsce w pierwszej „5”, bo tak stanowi przepis, tylko z racji swoich dużych koszykarskich umiejętności, a o tym kto zagra w wyjściowym składzie, zdecyduje trener, a nie przepis. O to w zawodowym sporcie przecież chodzi, by przez rywalizację stawać się lepszym, a nie przez wykładnie regulaminowe. 

Designed with by jakubskowronski.com